czwartek, 2 czerwca 2011

57 dni do Aldingen.


humor obliguje wokol melancholii, rozmyslan i pakowania.
babci nie ma, musze mieszkac z dziadkiem, dlatego wczoraj nie napisalam.

~czego jeszcze zapomnialam?o czym nie pomyslalam?~

poki co wszystkie badania ida w miare dobrze, moj organizm jest gotowy na wyjazd, ale dzis czuje sie wyjatkowo paskudnie. moze to ta pogoda i 4dniowe burze? nie jest to dobra opcja na pomaturalne wakacje.
kazdy dzien wydaje mi sie taki sam, ciagnie sie i ciagnie, nic specjalnego sie nie dzieje.
jak tu nie myslec o wyjezdzie?

57 dni. nawet do studniowki nie trwalo takie odliczanie,
wlasciwie teraz wyjazd jest jedynym czym zyje.


ksiazka: genevieve -eric jerome dickey
muzyka: don't cry -guns&roses

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz