wtorek, 7 czerwca 2011

52.

53 dzien wolalabym wymazac z pamieci. uznajmy, ze go nie bylo.
dzis humor o niebo lepszy, zaczynam rozmyslac nad tym, co na powitanie powiem Kathrin,
o tym, jak bedzie wygladalo pozegnanie na PiotraSkargi, o podrozy, wyobrazam sobie,
kto bedzie siedzial obok mnie. to wszystko sprawia mi nielada frajde.

12ego bede w Krakowie, zeby odebrac moje kochane wegierki. na szczescie nie pojade sama! Ola juz zglosila sie, jako najlepszy towarzysz podrozy: ) <3 juz widze te nasze krakowanie!
jeszcze nie bardzo wymyslilam jak Mima i Vlada beda bladzic po Krk z bagazami, ale cos ogarne^^



ktos mi powiedzial, ze dobrze, ze wyjezdzam. ze mam farta. a dlatego, ze zobacze, kto tak naprawde jest moim prawdziwym przyjacielem, a kto odczuwa korzysci z kumplowania sie ze mna. racja, tam, bede praktycznie bez kontaktu ze znajomymi; skoncza sie cotygodniowe wypady, spotkanka, dzienne rozmowy. Czas pokaze, kto jest bliski na tyle, zeby wytrzymac probe odleglosci i pozostac nadal blisko.
ale z drugiej strony mi takze bedzie brakowala tych momentow, kiedy zaplakana wparowuje do Niki, kiedy Ola wpada na wieczorne piwko, kiedy w weekend szaleje z kozaczkami, a nawet tych niesamowitych spontanow Przodeczki czy marudzenia i nieogaru Szfajc.

i choc nadal sie boje,
to czas zamknac oczy i zaczac spelniac swoje marzenia.
bo najpiekniejsze marzenia rodza sie w mroku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz