piątek, 22 lipca 2011

6 dni i w droge czas.

teraz gdy nie ma rodzicow dni plyna jeszcze szybciej i dosc monotonnie.
komis, znajomi, dom, niewyspanie, komis, dom, obiad..

kiedy zatrzymuje sie na chwile, odczuwam, ze powoli siada mi odpornosc psychiczna,
wystarczy, ze ktos rozklei sie przy mnie, zobacze wzruszajaca scene, albo przywolam jakies wspomnienia i lezki same ciekna po policzkach. no co ja moge na to poradzic? przeciez sie staram!

mam przeczucie, ze najgorsze dopiero nadejdzie, wiec staram sie byc silna i odnajdywac pozytywne strony.
szkoda, ze nie ma recepty na pozegnania z przyjaciolmi..

czas zaczac myslec o swoich zyciowych marzeniach. i spelniac je bez wzgledu na wszystko.
okropne pozegnanie jest jak palcem po wodzie napisane zakonczenie..
jak kolorowa niewyslana laurka.. mimo pozorow nieodwzajemniony uscisk wciaz trwa..
gdy nie bilet ostatnia klasa smuci a fakt, ze wnetrze pragnie zostac a cialo musi jechac..  

spakowana juz prawie do konca, dzis podokladam jeszcze resztki ubran przetaczajacych sie po domu.
dalej nie mam prezentu dla HD i N. nie mam pojecia co kupic;x
euro 26 zajme sie 29ego jak rodzice wroca.
a poki co sajonara ; *
ide sie opalac <3

<3 <3 <3 <3
<3<3
<3

1 komentarz:

  1. Tez rycze jak głupia;*
    kto da radę jak nie my? Jesteśmy młode, silne, przebojowe i zawojujemy świat!!:)

    OdpowiedzUsuń